Sign up to see more
SignupAlready a member?
LoginBy continuing, you agree to Sociomix's Terms of Service, Privacy Policy
By continuing, you agree to Sociomix's Terms of Service, Privacy Policy
Pozwolenie ci było jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek musiałem zrobić. Myślałem, że zawsze będziesz w moim życiu, a kiedy odszedłeś, nie miałem pojęcia, czy kiedykolwiek uda mi się to pokonać. Nie zaskoczył mnie sposób, w jaki zamknąłeś mi drzwi, zamknąłeś je i zostawiłeś na mrozie, ale pozostawił mi jedno pytanie.
Zawsze chciałeś tego, co było dla mnie najlepsze. Chodzi o to, że wiedziałeś, że droga, którą wyszedłeś, zniszczy mnie, ale i tak to zrobiłeś. Więc pytanie, które pojawia się w mojej głowie, brzmi: czy w końcu zrezygnowałeś ze mnie, czy zrobiłeś to, co uważałeś za najlepsze dla mnie? To pytanie, które na zawsze pozostanie dla mnie bez odpowiedzi.
Kiedy się niewiele spotkaliśmy, wiedziałem, że utopisz mnie w swoich głębokich wodach? Nigdy nie myślałem, że próbując cię kochać, czułbym się tak, jakbym był ciągle wyrzucony za burtę statku. Nawet cię za to nie winiłem, ale myślałem, że może mnie uratujesz. Chwyciłem cię za rękę myśląc, że mnie wyciągniesz, ale za każdym razem pozwolisz mi zatopić się w otchłani.
Naszą fatalną wadą było to, że nigdy nie wiemy, jak istnieć bez ofiar w wojnie, o którą walczyliśmy, kto mógłby bardziej skrzywdzić drugiego. Oboje odżywialiśmy się chaosem, który stworzyliśmy, dopóki nie musieliśmy żyć bez siebie, nie miało znaczenia koszt. Przekonaliśmy się nawzajem i wszystkich innych, że to miłość, ale oszukiwaliśmy ich tak samo, jak my sami.
Gdyby to była miłość, może nie starałbym się tak bardzo, aby cię zmienić, a ty nie zostawiłbyś tylu bułki tartej na ścieżce, o której zawsze wiedziałeś, że prowadzi donikąd.
Moja miłość do ciebie zawsze będzie istniała, ale nie mogę dłużej czekać, aż zdecydujesz się. Potrzebuję własnego zdrowego rozsądku bardziej niż ciebie. Choć chcę cię zatrzymać w moim życiu, lepiej kochać cię z dystansu, ponieważ jeśli się zbliżę, możesz mnie znowu spalić.
Pod koniec dnia, nie ma sensu próbować powstrzymać kogoś przed odejściem lub próbować sprawić, by cię pokochał. Po prostu nie chciałeś już być częścią mojego życia. I to boli. Ale nie jest to nic, z czego można się smucić, ponieważ jeśli mamy być w życiu siebie nawzajem, to będziemy, jeśli nie, nie.
Zawsze będę cię kochać, ale nadszedł czas, żebym ruszył dalej.
Uczciwość w tym utworze jest odświeżająca. Bez udawania, że było czymś, czym nie było.
Sprawia, że myślę o wszystkich tych razach, kiedy zbyt długo tkwiłem w sytuacjach, które powinienem był opuścić.
Widzę w tych słowach zarówno siłę, jak i wrażliwość. To czyni je tak prawdziwymi.
Ten utwór naprawdę oddaje złożoność kochania kogoś, kto nie jest dla ciebie dobry.
Jest coś pięknego w akceptacji, że nie wszystkie historie mają szczęśliwe zakończenia.
Opis wzajemnego samozniszczenia jest trafny. Byłem tam, przetrwałem to.
Potężne, jak przyznają, że miłość zawsze będzie istnieć, ale mimo to decydują się odejść.
Czytanie tego przyprawiło mnie o dreszcze. Mogłam napisać te same słowa rok temu.
Metafora wojny naprawdę tu działa. Niektóre relacje rzeczywiście przypominają nieustanne bitwy.
Uderza mnie, ile energii marnujemy, próbując rozgryźć motywacje innych ludzi.
Zakończenie wydaje się zarówno smutne, jak i pełne nadziei. Czasami dokładnie tak wygląda pójście dalej.
To niesamowite, jak możemy wiedzieć, że coś jest dla nas złe, ale nadal tak bardzo tego pragniemy.
To przypomina mi, dlaczego wyznaczanie granic jest tak ważne, nawet z ludźmi, których kochamy.
Sposób, w jaki opisują miłość jako coś, co może istnieć bez aktywnego uczestnictwa, jest fascynujący.
Czy ktoś jeszcze ma wrażenie, że był obiema osobami w tej historii w różnych momentach?
Czytanie tego sprawiło, że jestem wdzięczny za mój obecny zdrowy związek. Przeszedłem przez toksyczne wcześniej.
Zamieszanie co do tego, czy ktoś ci pomaga, czy cię rani, jest tak realne w toksycznych związkach.
Interesujące, że nigdy nie określają, co tak naprawdę poszło nie tak. W jakiś sposób czyni to bardziej relatable.
Ten fragment oddaje ten moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że miłość nie wystarczy, aby utrzymać związek.
Metafora o paleniu się jest idealna. Niektórzy ludzie naprawdę zostawiają nas spalonych.
Zastanawiam się, co się stało po napisaniu tego. Czy naprawdę poszli dalej?
Fragment o próbie zmiany kogoś naprawdę mnie uderzył. Robimy to, myśląc, że to miłość, ale to tak naprawdę kontrola.
Straciłem rachubę, ile razy to czytałem. Za każdym razem zauważam coś nowego o moich własnych przeszłych związkach.
Wiersz o chaosie i ofiarach naprawdę oddaje, jak niektóre związki rozwijają się dzięki dramatom.
To przypomina mi, dlaczego robię sobie przerwę od związków. Czasami musimy najpierw sami się wyleczyć.
Zastanawiam się, czy druga osoba w tej historii opowiedziałaby ją inaczej. Zawsze są dwie strony.
Sposób, w jaki opisują zamknięte i zaryglowane drzwi, jest tak mocnym obrazem ostateczności.
Uwielbiam, jak to jest surowe i szczere. Bez lukru, po prostu czysta emocjonalna prawda.
Metafora okruchów chleba jest genialna. Podążamy za tymi drobnymi nadziejami, myśląc, że doprowadzą nas gdzieś znaczącego.
Obecnie obserwuję, jak moja najlepsza przyjaciółka przechodzi przez dokładnie taką sytuację. Chciałbym, żeby zobaczyła to, co ja widzę.
Fragment o zdrowym rozsądku ponad miłością naprawdę do mnie przemawia. Przychodzi moment, w którym samozachowawczość musi zwyciężyć.
Właściwie nie zgadzam się z większością komentarzy tutaj. Czasami ludzie po prostu się od siebie oddalają, nie musi to być toksyczne.
Metafora wojny jest idealna. Niektóre związki wydają się być nieustannymi bitwami, w których nikt nie wygrywa.
To fascynujące, jak możemy rozpoznawać te wzorce u innych, ale mamy trudności z dostrzeganiem ich we własnych związkach.
Ta ostatnia linia o tym, że zawsze ich kocha, ale musi iść dalej, jest idealnym zakończeniem. Czasami miłość nie wystarcza.
Ten utwór pięknie oddaje złożoność zakończenia związku, który jest zarówno namiętny, jak i destrukcyjny.
Sposób, w jaki opisują przekonywanie wszystkich innych, że to miłość, naprawdę uderza. Wszyscy czasami występujemy dla innych.
Chciałbym, żeby więcej ludzi zdało sobie sprawę, że miłość nie powinna przypominać tonięcia.
Czy możemy porozmawiać o tym, jak dokładnie to oddaje cykl toksycznych związków? Nadzieja, ból, powtarzalność.
Najbardziej uderza mnie to, jak bardzo pisarz jest świadomy dysfunkcji, a mimo to pozostał. Wszyscy tam byliśmy.
Zakończenie wydaje się nierozwiązane, ale przypuszczam, że tak często bywa w takich sytuacjach w prawdziwym życiu.
Nie rozumiem, dlaczego ludzie romantyzują tego rodzaju destrukcyjne związki. Nie ma nic pięknego w wzajemnym krzywdzeniu.
Fragment o kochaniu z daleka naprawdę do mnie przemawia. Czasami to jedyna zdrowa opcja, jaką mamy.
Szczerze mówiąc, myślę, że obie osoby w tej historii brzmią równie toksycznie. Czasami nie ma wyraźnej ofiary ani złoczyńcy.
Obraz bycia wielokrotnie wyrzucanym za burtę jest przejmujący. Doskonale oddaje to uczucie emocjonalnego porzucenia.
Czytając to, zdałem sobie sprawę, że jestem obecnie w dokładnie takiej samej sytuacji. Potrzebowałem tego otrzeźwienia.
Czasami odejście jest największym aktem miłości, zarówno dla siebie, jak i dla drugiej osoby. Nauczyłem się tego na własnej skórze.
Pytanie o to, czy się poddawali, czy robili to, co najlepsze, jest tak potężnym momentem refleksji.
Uważam za interesujące, jak przekonujemy siebie i innych, że toksyczne wzorce to miłość. Byłem tam, zrobiłem to.
To przypomina mi mój ostatni związek. Raniliśmy się nawzajem, myśląc, że to miłość, ale to było tylko uzależnienie.
Styl pisania jest piękny, ale nie mogę się powstrzymać od zastanawiania się, czy pozostawanie w tak toksycznym związku przez tak długi czas było tego warte.
Uważam, że autorka jest zbyt łagodna. Jeśli ktoś celowo cię rani, twierdząc, że chce dla ciebie jak najlepiej, to jest to po prostu manipulacja.
Czy ktoś jeszcze ma wrażenie, że czyta tu swoją własną historię? Fragment o wzajemnym samozniszczeniu w związkach jest tak prawdziwy.
Zdanie o okruchach chleba prowadzących donikąd naprawdę do mnie przemówiło. Często ignorujemy znaki, ponieważ jesteśmy zbyt zaangażowani w to, czym naszym zdaniem ten związek mógłby być.
Nie zgadzam się z częścią o tym, żeby nie być smutnym. To zupełnie normalne, że czujesz się zdruzgotany, gdy ktoś decyduje się odejść.
Metafora o tonięciu w głębokiej wodzie naprawdę mnie uderzyła. Czasami miłość może być dokładnie taka, zwłaszcza gdy dajesz wszystko, a nie dostajesz nic w zamian.
Ten artykuł trafia w sedno. Przeszedłem przez coś podobnego, a surowe emocje, które opisuje, są dokładnie tym, co czułem.