Sign up to see more
SignupAlready a member?
LoginBy continuing, you agree to Sociomix's Terms of Service, Privacy Policy
By continuing, you agree to Sociomix's Terms of Service, Privacy Policy
Kiedy po raz pierwszy zacząłem oglą dać The Chosen, nie miałem pojęcia, że czeka mnie uczta. Ogólnie rzecz biorąc, nie ufam filmom „chrześcijańskim”, z których większość ma tendencję do manipulacji, dydaktyki lub pośrednio przymusu.
Częściej niż nie, chrześcijańskie filmy - przynajmniej te, które widziałem w ciągu ostatnich 20 lat - są środkiem do osiągnięcia celu. Wydaje się, że mają plan poza opowiadaniem historii. Często wydaje się, że są tworzone z myślą o celu - skłonieniu cię do zrobienia czegoś.
Według Dallasa Jenkensa, reżysera serialu, Wybrani zaczęli się, gdy jego świat rozpadł się na kawałki. Miał ogromne plany nakręcenia kilku filmów opartych na wierze jako hollywoodzki producent, ale w ostatniej chwili ludzie, którzy obiecali sfinansować projekty, uciekli.
W ciągu dwóch godzin przeszedłem z bycia reżyserem o świetlanej przyszłości, który w końcu dotarł do Hollywood, do reżysera bez przyszłości.
A potem, kiedy on i jego żona byli na najniższym poziomie, jego przyjaciel, który nic nie wiedział o sytuacji, wysłał mu wiadomość na Facebooku, mówiąc: „Twoim zadaniem nie jest nakarmienie pięciu tysięcy, ale zapewnienie pięciu bochenków i dwóch ryb”.
W tym momencie Dallas wiedział w swoim sercu, że jest to wezwanie od Boga, aby dalej robić „swoją małą rzecz”. Reszta zostanie zapewniona.
Wielkie dzieło sztuki nigdy nie jest środkiem do osiągnięcia celu. Jest to cel sam w sobie. Powstaje w wyniku jakiegoś spotkania z nadprzyrodzonym i jest karmiony poczuciem zdumienia czymś, co wywróciło twój świat do góry nogami.
Kiedy artysta używa sztuki, aby osiągnąć coś innego, nie jest to już sztuka, ale technologi a. Wybrany nie jest technologią. To czysta sztuka.
Kiedy J.R.R. Tolkien został zapytany, dlaczego Wład ca Pierścieni nie zawiera żadnej wyraźnej religii, odpowiedział, że było to celowe. Chciał uniknąć dwóch tanich sposobów przekazywania wiadomości — alegorii i mor alizmu.
W swoim eseju „O bajkach” wyjaśnił różnicę między technologią a sztuką, dokonując ważnego rozróżnienia między „magią” elfów a magią wroga. Magia wroga to „maszyna”, zewnętrzna technika używana do ujarzmiania innych testamentów.
Magią elfów jest sztuka — „rozwój wrodzonych wewnętrznych mocy i talentów”. Ta magia jest wewnętrzna — rośnie od wewnątrz, a nie z zewnątrz do wewnątrz. Nikogo niczego nie zmusza, ale zachęca nas do udziału w tajemnicy piękna.
Prawdziwa sztuka jest spontaniczną reakcją na piękno. To cel sam w sobie. Nie służy żadnemu innemu celowi niż dzielenie się tym, co napotkał. Jest pokorny — nie narzuca się w żaden sposób. Po prostu mówi: „Proszę spojrzeć na to, co widziałem. Czy to nie niesamowite?”
Możesz nie widzieć, możesz się odwrócić. Prawdziwa sztuka nie będzie miała nic przeciwko. Ma nadzieję, że rozpozn asz piękno i podzielisz się radością z widzenia.
Według Platona wszelkie poznanie jest ponownym poznaniem. Znowu widzę. Nazywa to wywiadem, wspomnienie. To, co nazywamy uczeniem się, to w rzeczywistości dusza pamiętająca coś, co zawsze wiedziała. Jest to odpowiedź duszy na wewnętrzny wezwanie.
Słyszysz dzwonek i nagle mówisz: „Tak, widzę!” Pamiętam, pamiętam, rozpoznam. Moja dusza odpowiada na wezwanie, które słyszała przez długi czas.
Nawiasem mówiąc, greckie słowo oznaczające „piękno” - kalos - ma ten sam korzeń co czasownik „zadzwonić” - kaleo. Piękno dzwoni. Jest to funkcja piękna. I funkcja prawdziwej sztuki. Nie ma do tego nic do dodania. Prawdziwe piękno zawsze będzie dzwonić.
Wybrani opowiada o ludziach budzących się na wezwanie.
Co ciekawe, Ewangelia mówi: „On przyszedł na ten świat... ale świat go nie rozpoznał”. Dlaczego Jezus chciał być rozpoznawany w pierwszej kolejności? Gdyby był Bogiem, mógłby ogłosić to głośno i wyraźnie: „Ja jestem Bogiem”.
Jednak chce, abyśmy go rozpoznali, ponieważ jest ostatecznym pięknem. A piękno jest w oku patrzącego. Piękno trzeba rozpoznać. Kalos Kaleo. Piękno dzwoni - i czeka na odpowiedź.
Dlatego interesuje go, czy uczniowie go rozpoznają: „Jak myślisz, kim jestem”?
Dlatego mówi wskazówkami i zagadkami, mówiąc: „Kto ma ucho, niech słyszy”.
Dlatego opowiada przypowieści — więc „niektórzy nie zrozumieją”.
Dlatego bawi się w chowanego z Marią Magdaleną w Ogrodzie, pojawiając się jako ogrodnik. Rozpoznaje go tylko wtedy, gdy nazywa ją po imieniu.
Dlatego sprawia, że oczy dwóch uczniów w drodze do Emaus nie rozpoznają go od razu. Rozpoznali go tylko jako posmak swojej mowy: „Czy nasze serca nie płonęły w nas, gdy rozmawiał z nami w drodze?”
Dlatego mówi: „Nikt nie może przyjść do mnie, dopóki nie zostanie najpierw przyciągnięty przez Ojca”.
Jego matka nie rozpoznała od razu kim był, myśląc, że jest szalony.
Co ciekawe, Jezus pojawia się dopiero na końcu odcinka pierwszego sezonu - i jak zwykle w „pełni czasu”.
Podobnie jak wszyscy bohaterowie serialu, Maryja przechodzi anamnezę, „pamiętając”, kiedy po raz pierwszy spotyka Jezusa.
Kiedy ma się odrętwieć na następną dawkę leku, zatrzymuje ją i mówi: „To nie dla ciebie”. Po chwili lub dwóch, to się dzieje. Anamneza. Kiedy nazywa ją po imieniu: „Maryjo, Maryjo”, rozpoznaje go — przez kilka wersetów, które zapamiętała dawno temu.
Peter jest porywczym maniakiem kontroli, jak w: „Zrobię to bez względu na wszystko”. Wierzy w władzę. Jego własna moc. Wyciągnie swoją rodzinę z ubóstwa za pomocą pasków na buty. Dobrze, dochodzi do końca, kiedy zdaje sobie sprawę, że jest całkowicie bezsilny.
Piotr doświadcza poddania się — „na twoje słowo zawiodę sieć” - i wtedy zdarza się cudowny haczyk. Jest przytłoczony! Myślał, że to koniec. Ale uznał, że koniec jego ludzkich mocy był początkiem wszechmocy Boga.
Kto zostawia wszystko w ręce Boga, pewnego dnia zobaczy rękę Boga we wszystkim.
Mateusz, poborca podatkowy, zwany także Lewi, czekał na nazwanie go przez całe życie. Został odrzucony przez wszystkich, w tym jego rodzinę, za służenie Rzymianom. Młody, bogaty i samotny, oddałby wszystko za przywilej bycia powołanym przez przynajmniej jedną osobę.
I znowu, w pełni czasu, usłyszał głos wołający: „Mateusz!” Od razu to rozpoznał! To był telefon, na który czekał.
Wątpiąc w Thomas jest naukowcem. Wierzy tylko w to, co może zobaczyć i dotknąć. Jednak, jak to często bywa w przypadku naukowców, w jego sercu jest wątpliwość, czy ten widzialny świat jest jedyną rzeczą, jaką istnieje. Kiedy celowo ograniczysz swoją wizję tylko do tego, co widzisz, twoja dusza zaczyna krzyczeć: „Czy to wszystko, co istnieje? Jeśli tak, to jest to ponury świat!”
Gdyby Tomasz nie został pociągnięty przez Ojca ze swego sceptycyzmu, nigdy nie patrzyłby tak uważnie na innych gości na weselu, biegających się w odpowiedzi na rozkaz Jezusa, aby przynieść puste słoiki. W tym momencie wątpił we własne wątpliwości...
Kiedy zobaczył, że woda zamienia się w wino, jego rozsądny świat rozpadł się. Mówi: „Nie wiem, co myśleć!” Jego partner na weselu odpowiada: „Więc nie rób tego”.
Dla Tomasza wywiad miał miejsce, gdy usłyszał wezwanie Ojca, aby przestał myśleć.
Nikodem jest człowiekiem prawa. Zna Torę jak dłoń. Ale przez długi czas ma tę dziwną tęsknotę — że istnieje coś innego poza prawem, na co tylko wskazuje Pismo Święte. Powinno być coś więcej niż litera prawa.
Jest człowiekiem władzy, ale nie ma autorytetu w obliczu opętanej przez demona Marii Magdaleny. Kiedy próbuje ich egzorcyzować, demony śmieją się z niego i odmawiają wyjścia. Ale pewnego dnia dostaje wiadomość, że Maryja jest całkowicie uzdrowiona. Co?
W tym momencie ma wywiad. Kto mógł to zrobić? Czy on może być tym jedynym? On musi być tym jedynym. Idzie na spotkanie z nim pod osłoną nocy. Jego pytanie brzmi: „Czy jesteś tym jedynym?”
Oczywiście odpowiedź Jezusa na Nikodema jest pośrednia: „Wiatr wieje, gdzie chce, a ty słyszysz jego głos”.
— Nie słyszysz tego, Nikodemusie?
Nikodem zna odpowiedź: „Tak, wiem”.
„Wiatr wieje, gdzie chce, a ty słyszysz jego głos... tak jest z każdym, kto zrodzi się z Ducha”.
Czekając na sezon 2, który rozpocznie się tego Wielkanocnego dnia, 4 kwietnia 2021 r., Wiem, co mnie czeka. Zobaczę podróże tych, którzy usłyszą wezwanie. Wszyscy zapamiętają coś, co zawsze wiedzieli.
To będzie wezwanie piękna, kaleo. Piękno nie wymusza, nie zmusza, nie ujarnia. Możesz to zignorować, jeśli chcesz. Możesz się odwrócić, ale jest coś, co cię wciąga. Słyszysz wezwanie i nagle budzisz się - do tego, co zawsze chciałeś zobaczyć.
Inspiracje artykułu dotyczące piękna, które wzywa, a nie zmusza, naprawdę rezonują z tym, jak działa serial.
Najbardziej doceniam to, jak pokazują wiarę jako coś, co rośnie, a nie dzieje się natychmiast.
Sposób, w jaki traktują przemianę Piotra z ambitnego rybaka w ucznia, jest mistrzowski.
Serial świetnie pokazuje, jak radykalne były nauki Jezusa w ich kontekście historycznym.
Odświeżające jest widzieć postacie biblijne przedstawione jako w pełni ludzkie, z mocnymi i słabymi stronami.
Jakość produkcji z każdym sezonem jest coraz lepsza. Naprawdę imponujące jak na projekt finansowany społecznościowo.
Nigdy nie spodziewałem się, że biblijny serial będzie miał tak złożony rozwój postaci.
Sposób, w jaki traktują cuda, sprawia, że wydają się zarówno nadprzyrodzone, jak i głęboko osobiste.
Interesujące, jak równoważą dokładność historyczną z dramatycznym opowiadaniem historii.
Serial naprawdę oddaje osobisty koszt podążania za Jezusem w tamtych czasach.
Jestem zaskoczony, ile humoru włączają, bez wrażenia wymuszenia lub braku szacunku.
Artykuł pomógł mi zrozumieć, dlaczego serial wydaje się tak różny od innych produkcji religijnych.
Uwielbiam, jak pokazują wyczucie czasu Jezusa - czekanie na właściwy moment, aby się ujawnić.
Dynamika relacji między postaciami wydaje się zaskakująco nowoczesna, a jednocześnie historycznie prawdopodobna.
Dopiero zacząłem oglądać i jestem pod wrażeniem, jak unika typowych religijnych klisz dramatycznych.
Nigdy nie myślałem, że tak bardzo zaangażuję się w historie postaci biblijnych.
Sposób, w jaki przedstawiają duchową transformację, wydaje się autentyczny, a nie wymuszony.
Serialowi udaje się być zarówno autentycznym historycznie, jak i osobiście istotnym.
Rozwój postaci jest znakomity. To są prawdziwi ludzie, a nie biblijne wycinanki.
Porównanie w artykule do podejścia Tolkiena do wiary w sztuce jest trafne.
Fascynujące jest, jak pokazują dynamikę polityczną i społeczną tamtego okresu.
Serial naprawdę oddaje, jak radykalna musiała się wydawać służba Jezusa w tamtych czasach.
Każdy odcinek to zarówno rozrywka, jak i zaproszenie do głębszej refleksji.
Sposób, w jaki przedstawiają walkę duchową w historii Maryi, jest zarówno wrażliwy, jak i mocny.
Właściwie podoba mi się, że pozwalają sobie na twórczą swobodę. Pomaga to odświeżyć te znane historie.
Najbardziej imponuje mi to, jak utrzymują napięcie dramatyczne, nawet gdy znamy zakończenie historii.
Można wyczuć osobistą podróż Dallasa Jenkinsa odzwierciedloną w tym, jak serial podchodzi do wiary i wątpliwości.
Serial sprawia, że myślę o tych historiach w zupełnie nowy sposób. Nigdy wcześniej nie uważałem Tomasza za naukowca.
Czasami uważam, że współczesne dialogi są zgrzytliwe w historycznym otoczeniu.
Historia Mateusza szczególnie mnie porusza - sposób, w jaki pokazują jego izolację i tęsknotę za akceptacją.
Punkt artykułu o tym, że piękno wzywa, a nie zmusza, naprawdę wyjaśnia, dlaczego ten serial tak głęboko wpływa na ludzi.
Uwielbiam to, że pokazują uczniów popełniających błędy i mających wątpliwości. To sprawia, że ich podróż wiary jest bardziej zrozumiała.
Serial uchwycił coś głębokiego na temat tego, jak wiara faktycznie działa w prawdziwym życiu - rzadko jest natychmiastowa lub dramatyczna.
Oglądanie, jak Nikodem zmaga się ze swoją wiarą, naprawdę do mnie trafiło. Czasami wiedza może być barierą w zrozumieniu.
Historie postaci biblijnych, które stworzyli, są fascynujące, nawet jeśli nie są ściśle kanoniczne.
Naprawdę doceniam, jak pokazują relacje Jezusa z kobietami, nie czyniąc z tego czegoś kontrowersyjnego lub politycznego.
Sposób, w jaki podchodzą do cudów, jest idealny - bez przesady z efektami specjalnymi, po prostu prosty i potężny.
Jestem zdumiony, jak udaje im się utrzymać jakość pomimo finansowania społecznościowego. Pokazuje, co może zdziałać pasja.
Czy ktoś jeszcze uwielbia te małe momenty między scenami? Swobodne rozmowy sprawiają, że wszystko wydaje się bardziej realne.
Serial faktycznie pomógł mi zrozumieć kontekst historyczny, który przegapiłem podczas czytania Biblii.
Interesujące, jak czekali do końca pierwszego odcinka, aby pokazać Jezusa. Naprawdę buduje napięcie, nie sprawiając wrażenia manipulacji.
Scenariuszowi udaje się sprawić, że starożytne historie wydają się zaskakująco istotne dla współczesnego życia.
Doceniam, jak przedstawiają poczucie humoru Jezusa. Większość religijnych produkcji przedstawia go jako osobę ciągle ponurą.
Koncepcja anamnezy omówiona w artykule doskonale wyjaśnia, dlaczego serial wydaje się tak autentyczny. Chodzi o rozpoznanie, a nie nawrócenie.
Prawdziwa sztuka raczej zaprasza, niż narzuca - ten artykuł naprawdę pomógł mi zrozumieć, dlaczego The Chosen działa tam, gdzie inne religijne seriale zawodzą.
Czasami martwię się, że podejmują zbyt wiele swobód twórczych w odniesieniu do narracji biblijnej.
Serial naprawdę błyszczy, pokazując, jak różne osobowości reagują na Jezusa. Skeptycyzm Tomasza wydaje mi się tak autentyczny.
Czy ktoś jeszcze zauważył, jak traktują kontekst historyczny? Napięcie polityczne między Rzymianami a Żydami dodaje głębi historii Mateusza.
Uważam za odświeżające, że poświęcają czas na rozwój każdej postaci, zamiast pędzić przez historię tylko po to, by dotrzeć do cudów.
To interesujący punkt widzenia na Piotra. Nigdy wcześniej nie myślałem o jego problemach z kontrolą w ten sposób. To sprawia, że jego ostateczna przemiana jest jeszcze bardziej znacząca.
Wartości produkcyjne są imponujące jak na serial finansowany społecznościowo. Widać, że dobrze wykorzystali każdego dolara.
Najbardziej uderzyło mnie to, jak przedstawili walkę Piotra z kontrolą i wiarą. Naprawdę sprawia, że te historyczne postacie wydają się ludzkie i bliskie.
Właściwie nie zgadzam się z tym, że nie ma w tym religii. Choć jest to subtelne, serial jest wyraźnie zakorzeniony w narracji biblijnej i motywach religijnych.
Sposób, w jaki traktują historię Marii Magdaleny, jest szczególnie poruszający. Jej przemiana wydaje się autentyczna, a nie wymuszona.
Na początku byłem sceptyczny, myśląc, że to będzie kolejna tandetna produkcja religijna, ale cieszę się, że dałem jej szansę. Jakość opowiadania historii jest wyjątkowa.
Obsada jest absolutnie genialna. Jonathan Roumie wnosi tyle ciepła i autentyczności do postaci Jezusa, że zapominam, że oglądam aktora.
Fascynująca paralela między podejściem Tolkiena a The Chosen. Obaj unikają nachalnego religijnego przekazu, a jednocześnie przekazują głębokie duchowe prawdy.
Uwielbiam to, jak The Chosen unika moralizowania, a jednocześnie opowiada tak potężną historię. Sposób, w jaki przedstawiają Jezusa jako zarówno boskiego, jak i głęboko ludzkiego, naprawdę do mnie przemawia.