Sign up to see more
SignupAlready a member?
LoginBy continuing, you agree to Sociomix's Terms of Service, Privacy Policy
By continuing, you agree to Sociomix's Terms of Service, Privacy Policy
(prawosławie)Jedyna rzecz stworzona, na którą nie możemy patrzeć, jest jedyną rzeczą, w której patrzymy na wszystko. Podobnie jak słońce w południe, mistycyzm wyjaśnia wszystko inne płomieniem własnej zwycięskiej niewidzialności. G.K. Chesterton
W swojej bajce S rebrna trą bka z 1925 roku Owen Barfield, „The first and the last Inkling”, ukuł metaforę srebrnej trąbki, aby uchwycić ideę ostatecznego mistycznego doświadczenia, które powoduje tektoniczne przesunięcie świadomości u człowieka.
Pod pewnymi względami S rebrna Trąbka jest zabawnym wstępem Barfielda do głównej idei, którą później rozwinął w Saving the Appearance (1957). Srebrna trąbka wydaje się reprezentować doskonale „ocalony wygląd”, który staje się dla nas bramą do niewidzialnego królestwa. Jest to mistyczna wizja, która według Chestertona oświetla wszystko „płomieniem własnej chwalebnej niewidzialności”.
W swojej przełomowej pracy Saving the Appearance: a Study in Idolatry Owen Barfield zwraca uwagę, że współczesna świadomość postrzega świat przez pryzmat naukowego światopoglądu. Ludzie postrzegają siebie jako oddzielonych od natury — obserwowalnych zjawisk. A to oddzielenie między obserwatorem a obserwowanym leży u podstaw metody naukowej, która mówi: „Im więcej wyjdziesz z eksperymentu, tym bardziej obiektywne będą wyniki”.
Problem z tą metodą polega na tym, że nie ma sposobu, aby wiedzieć, czy jest właściwa, czy zła w pierwszej kolejności. Tego nie da się udowodnić. To tylko założenie. Patrzenie na świat tak, jakby był całkowicie oddzielony ode mnie, może być bardzo praktyczne - a nauka była bardzo pomocna z czysto pragmatycznego punktu widzenia. Ale nikt nie może jednoznacznie pokazać, że świat istnieje oddzielnie ode mnie jako obserwatora. Ta metoda jest po prostu obiektywem (punktem obserwacyjnym), który wybraliśmy do wszystkich praktycznych celów. I jedną z konsekwencji takiego poglądu, według Barfielda, jest to, że rodzi on niepartycypacyjny światopogląd i ostatecznie prowadzi do bałwochwal stwa.
Jeśli zwykle postrzegam rzekę jako obiekt, całkowicie niezwiązany ze mną, ostatecznie zredukuję ją do H2O — nie będę w stanie zobaczyć niczego poza tym, co tam jest widoczne, ponieważ byłoby to wbrew mojej soczewce, mojej naukowej metodzie. Oczywiście nie mam dowodów na to, że rzeka nie ma nic więcej niż na pierwszy rzek. Po prostu założyłem, że nie ma w tym nic innego poza formułą chemiczną. To mój mentalny obraz rzeki, ale traktuję to jako rzeczywistość.
Barfield mówi, że tworzymy idoli, gdy utożsamiamy widoczne zjawiska (pozory) z rzeczywistością. Stworzyliśmy mentalny model rzeczy i powiedzieliśmy: „Teraz wiemy, co to jest”. Wyglądy traktujemy do słownie. Nie zauważamy, że nie mamy do czynienia z pełną rzeczywistością rzeki, a jedynie z „mentalnym obrazem” rzeki. Bałwochwalstwo to utożsamianie sposobu, w jaki rzeczy wyglądają, z takimi, jakimi rzeczy są.
Idolki to mali bogowie, którzy redukują rzeczywistość do jakiegoś możliwego do opanowania modelu mentalnego. Dokładnie praktyczny model. Ten model podszywa się pod „rzecz”, którą reprezentuje i zmniejsza nasz świat w karykaturę. Nasze relacje ze światem są zerwane. Jesteśmy całkowicie odłączeni od tego.
Owen Barfield twierdzi, że w czasach starożytnych partycypacyjny pogląd na życie był normą, a same zjawiska, takie jak tęcza czy drzewo, były nie tylko „postrzegane” inaczej - musi ały być inne. Ponieważ współczesny człowiek postrzega i nazywa rzekę „zasobami wodnymi”, rzeczywistość rzeki jest ukształtowana w coś mniej niż jest.
Ostatecznie rzeczywistość staje się tym, czym ją nazywamy. Rzeka była czym ś innym w czasach starożytnych, kiedy nazywano ją, powiedzmy, Lethe. Nazwa ma moc kształtowania rzeczywistości poprzez powoływanie się na „prawo, w którym zostaliśmy stworzeni” - używając języka narodowego Tolkiena.
W S rebrnej Trą bce moc imion staje się niemal namacalna, gdy Lord Wysoki Kazarz Innego od Który odróżnia dwie małe księżniczki zmieniając ich imiona:
Lord High Teller of the Other from Który wcale nie był głupcem, ale bardzo mądrym człowiekiem. Zauważył coś w dwóch małych księżniczkach, czego nikt inny nie zauważył. Co więcej, wiele wiedział o magicznej mocy imion, ponieważ wkrótce po nadaniu im tych nowych imion wszyscy inni również zaczęli zauważać to samo.
W Wład cy Pierścieni jest piękna opowieść o Nimrodel, elfie, która mieszkała nad małą rzeką we wschodnim podnóżu Mglistych Gór. Później rzeka nosiła jej imię. Nimrodel musiała uciekać z domu, gdy szukające złota krasnoludy, chciwe na zysk, obudziły Balroga, demona starożytnego świata. Głęboko zaniepokojona złem, znalazła pocieszenie w miłości do Amrotha i razem mieli podróżować do Nieśmiertelnych Krain.
Ale zostali rozdzieleni w swojej podróży, a Nimrodel zaginął. „Lay of the Elf-maid” Legolas zaśpiewał dla dotkniętej smutkiem społeczności po tym, jak stracili Gandalfa w kopalniach Morii, jest pełna tęsknoty i tęsknoty za tym, który zagubił. Paradoksalnie Legolas zachęca społeczność do wkroczenia do rzeki Nimrodel, aby zmyć smutki.
Mówi, że rzeka ma uzdrawiające moce i jest w stanie dać odpoczynek zmęczonym. Ona, która była zmartwiona i zagubiona, wciąż pozostaje w zaczarowanych wodach i oferuje pocieszenie tym, którzy przezwyciężeni smutkiem. Pocieszać nas może tylko ktoś, kto zna smutek. I możemy pocieszyć innych tylko tym samym komfortem, jaki otrzymaliśmy sami.
Rzeka była przepełniona łzami Nimrodla i dlatego była w stanie wysuszyć łzy. To ponadczasowy motyw, który powraca do historii Tego, który podjął nasze smutki, stając się Człowiekiem Bolesności. Zgubił się, abyśmy mogli zostać odnalezieni. Nazywając rzekę „uzdrawiającymi wodami”, Legolas ujawnił ducha rzeki, jej moc i tajemnicę — jej prawdziwe Imię. Widział pozory i dzięki temu je ocalił.
Poznanie rzeki oznacza spotkanie rzeki i odkrycie jej prawdziwej nazwy. Ten rodzaj wiedzy jest relacją. Jest partycypacyjna w swej istocie. Dla Barfielda zachowanie wyglądu oznacza zaprzestanie robienia obrazów (rzeczy) dosłownie i zacząć postrzegać je jako drogowskazy wskazujące na większą rzeczywistość. Tylko wtedy nie redukują świata do karykatury, ale stają się tym, czym mieli być — bramami do niewidzialnego Królestwa. Patrząc poza obrazy, zapisujemy obrazy.
„Zbawione pozory” stają się wtedy naszą „srebrną trąbką” — kiedy za pośrednictwem tych fizycznych elementów słyszymy Pieśń spoza zasłony świata. Głos srebrnej trąbki czynił cuda. Barfield opisuje swoją magię w sposób, który sugeruje podobne konotacje do tego, co C.S. Lewis nazwałby „podnoszącą klątwę” siłą języka regenerującego.
„Ale jeśli prawdziwy werset, ale zniosą klątwę, widzą w snach swoje rodzime Słońce”. Narodziny języka
W@@ pływ srebrnej trąbki na mieszkańców Zamku Górskiego był oszałamiający — jej moc łamania czarów była tak niezwykła, że była w stanie złagodzić przypływy zła w sercu księżniczki Gamboy i ostatecznie przekształcić ją w Violę. Jego dźwięk był nieodparty. Przyłapała ludzi nieostrożnie i obudziła ich do czegoś, czego słowa nie mogły wyrazić. Był to, że tak powiem, merkuriański dar ognistej mowy w postaci dźwięku muzycznego.
Grzegorz Palamas, prawosławny mnich z XIII wieku, wymyślił ciekawą doktrynę o niestworzonych boskich energiach obecnych niejako w wzywaniu boskiego imienia. Tak więc Imię nie jest tylko pustym dźwiękiem lub denotacją, ale żywym symbolem, który wprowadza inwokatora w moc stojącą za kształtem dźwięku. Prawdziwe imię ma moc obudzenia, ożywienia i ujawnienia znaczenia.
Jego nauki zostały dalej rozwijane przez rosyjskiego teologa z początku XX wieku Pawła Florenskiego (Onomatodoksja). Florenski doskonale zdawał sobie sprawę z mocy słów, które angażują wzywającego w sakramentalną komunię z Logosem. Potężne słowo nie tylko komunikuje, ale i zmieni. Wiadomość to nie tylko informacja, to transformacja.
Nawiasem mówiąc, Środkowa Ziemia Tolkiena zaczęła się od imienia. Tolkien opowiada o tym, jak natknął się na dziwnie brzmiące imię Earendel, czytając kawałek starej literatury anglo saskiej. Później powiedział, że po przeczytaniu kilku pierwszych wierszy wyprodukowanego wiersza
„Ciekawy dreszczyk emocji, jakby coś we mnie poruszyło, na wpół obudziłem się ze snu. Za tymi słowami kryło się coś bardzo odległego, dziwnego i pięknego”.
Po raz pierwszy napotkał imię — wezwanie spoza zasłony świata, które określił jako pierwotną rzeczywistość. Historie jego legendarium zostały stworzone wokół tej nazwy. Dla Tolkiena narracja była rzeczywistością drugorzędną, podkreacją. Nazwa była pierwszorzędna.
Srebrna trąbka jest metaforą Barfielda tektonicznego przesunięcia świadomości, które przydarza się człowiekowi, gdy zostaje obudzona z zaklęcia nieświadomości przez Muzykę z niewidzialnego królestwa. Ten magiczny dźwięk włamuje się do tego świata za pośrednictwem jakiegoś fizycznego medium — obrazu — ale przemieniona świadomość wykracza poza obrazy, ratuje je i łączy się z Muzyką sfer.
Tak jak w muzyce narodziły się światy Tolkiena i Lewisa — Muzyka Ainurów i Pieśń Aslana — tak też srebrna trąbka reprezentuje nieodparte wezwanie ostatecznego piękna jako pierwotnej rzeczywistości.
Greckie słowo oznaczające „piękno” - kalos - ma ten sam korzeń co czasownik „nazywać” - kal eo. Piękno dzwoni. Kalos Kaleo.
Każdy element stworzonego świata wciąż inkarnuje tę pierwotną Muzykę i oddaje jej echem do otwartego serca. Każda stworzona substancja jest wciąż echem Pieśni. Każde źdźbło trawy, każde drzewo, każda rzeka i każdy kamień są ciałem i krwią Logosa. Logo jest podstawową rzeczywistością. Słowo stało się ciałem. Wieczny Logos objawia się pod pozorem widzialnych elementów, a każda stworzona rzecz odbija się w melodii Srebrnej Trąbki — Pieśni Bożej objawionej przez świat stworzony.
Srebrna trąbka to mityczny sposób Barfielda na uchwycenie znaczenia „ostatecznego uczestnictwa” - naszej zdolności do czytania liter w księdze stworzenia bez przyjmowania ich dosłownie. Kiedy wychodzimy poza pozory, ratujemy pozory, a więc stają się one dla nas fizycznym wcieleniem Muzyki sfer. Współpracujemy z tą muzyką i przekształcamy się przez nią.
Jest fragment w The Silmarillion, który zapowiada ostateczny cel całego stworzenia, co wysoce sugeruje ostateczny udział Barfielda:
Nigdy od tamtej pory Ainurowie nie stworzyli muzyki podobnej do tej muzyki, chociaż mówiono, że przed Iluvatarem większą jeszcze zrobią chóry Ainur i Dzieci Iluvatar po zakończeniu dni. Wtedy tematy Iluvatara będą dobrze rozgrywane i przyjmą Istnienie w chwili ich wypowiedzi, bo wtedy wszyscy zrozumieją w pełni Jego zamiar w swojej części i każdy będzie znał zrozumienie każdego z nich, a Iluvatar da swoim myślom tajemny ogień, będąc zadowolony.
Muzyka sfer może być wspaniała, ale istnieje większa muzyka niż woda, trawa i kamień. Kiedy Dzieci Illuvatara obudzą się ze snu nieświadomości, będą uczestniczyć razem z Ainurami w tworzeniu większej Muzyki, gdy każde w pełni zna swoją część — swoje sekretne Imię. Dopiero wtedy motywy Illuvatara zostaną poprawnie rozegrane.
M@@ ówi się również, że te nowe tematy zajmą Bycie w momencie ich wypowiedzi, ponieważ Illuvatar obdarzy ich myślami sekretny ogień. To jest esencja ostatecznego udziału Barfielda. Każdy indywidualny temat wpleciony jest w niebiańską harmonię wielu głosów grających jedną Symfonię.
Little Fat Podger dobrze to ujął:
„Muzyka ma uroki. Harmonia, wiesz, harmonia - forma kontra chaos - światło kontra ciemność - i dominujący siódmy. To wszystko jedno.”
Ten końcowy obraz wszystkich głosów łączących się w jedną symfonię jest naprawdę potężny.
Artykuł pięknie wyjaśnia, jak możemy zniwelować przepaść między naukowym a mistycznym światopoglądem.
Fascynujące, jak Barfield używa baśni do zgłębiania tak głębokich idei filozoficznych.
Połączenie między pięknem a powołaniem to coś, o czym będę myślał przez jakiś czas.
Zastanawiam się, jak dzieci naturalnie mają tę partycypacyjną świadomość, którą my straciliśmy.
Idea ostatecznego uczestnictwa daje mi nadzieję, że możemy ponownie połączyć się z głębszym sposobem widzenia.
Nigdy nie zastanawiałem się, jak nasze nazwy rzeczy mogą ograniczać nasze doświadczenie z nimi.
Artykuł naprawdę oddaje to poczucie przebudzenia się na coś poza zwykłym postrzeganiem.
Interesujące, jak zarówno Lewis, jak i Tolkien postrzegali muzykę jako fundamentalną dla stworzenia.
Paralela między trąbką Barfielda a Muzyką Ainur Tolkiena jest fascynująca.
Opis bałwochwalstwa jako dosłownego traktowania pozorów naprawdę dał mi do myślenia.
Ta myśl o pocieszeniu płynącym ze wspólnego cierpienia w historii Nimrodel jest głęboka.
Czy kogoś jeszcze intryguje związek między nazwaniem a transformacją w bajce?
Artykuł naprawdę podważa nasze współczesne założenia dotyczące rzeczywistości i świadomości.
Czasami utwór muzyczny trafia do mnie w sam raz i wszystko wydaje się inne potem. Może to jest mój moment srebrnej trąbki.
Jestem ciekawy, jak to się odnosi do życia codziennego. Jak praktykujemy ten rodzaj widzenia?
Koncepcja wyjścia poza pozory, aby je ocalić, jest paradoksalna, ale znacząca.
Nigdy nie myślałem o tym, że nasz naukowy sposób myślenia może być rodzajem bałwochwalstwa. To jest wyzwanie.
Idea przełamywania zaklęć nieświadomości poprzez muzykę przemawia do mnie głęboko.
Tak! Miałem te momenty, kiedy sztuka lub muzyka wydawały się budzić coś we mnie.
Artykuł skłania mnie do myślenia o tym, jak możemy nie widzieć lasu zza drzew w naszym współczesnym podejściu.
Ta przepowiednia z Silmarillionu o większej muzyce, która ma nadejść, jest naprawdę potężna.
Zastanawiam się, czy możemy odzyskać tę partycypacyjną świadomość bez rezygnacji z nowoczesnego rozumienia.
Porównanie srebrnej trąbki i pieśni Aslana jest piękne. Oba reprezentują przebudzenie do czegoś większego.
Czy ktoś jeszcze czuje, że doświadczył tego tektonicznego przesunięcia świadomości, o którym pisze artykuł?
Fragment o Little Fat Podger, który podsumowuje to jako harmonię kontra chaos, naprawdę do mnie trafił.
Prawda, ale może możemy znaleźć równowagę między naukowym zrozumieniem a głębszym sensem?
Naukowy światopogląd dał nam jednak tak wiele. Nie idealizujmy zbytnio przeszłości.
Uwielbiam połączenie z twórczością Tolkiena. Cały jego świat powstał z jednego imienia, które coś w nim poruszyło.
Interesujące, jak wspominają o rzekach, które zmieniły się z świętych bytów w zwykłe H2O. Smutno mi z powodu tego, co straciliśmy.
Idea ocalonych pozorów jest złożona, ale fascynująca. Jakby widzieć przez rzeczy, a nie tylko na nie patrzeć.
Zastanawiam się, jak wyglądałby nasz świat, gdybyśmy nadal mieli tę partycypacyjną świadomość, o której mówi artykuł.
To przypomina mi momenty, kiedy muzyka całkowicie odmieniła mój stan umysłu. Może to miał na myśli Barfield, mówiąc o srebrnej trąbce.
Historia o uzdrawiających wodach Nimrodel głęboko mnie poruszyła. Jest coś głębokiego w pocieszeniu płynącym ze wspólnego cierpienia.
Właściwie nie zgadzam się z argumentem o nazywaniu. Słowa mają moc kształtowania naszych percepcji, nawet jeśli nie zmieniają dosłownie rzeczywistości.
Koncepcja bałwochwalstwa jest interesująca. Uświadomiła mi, jak często sprowadzam złożone rzeczy do prostych modeli mentalnych.
Nie jestem pewien, czy kupuję pomysł, że rzeczywistość staje się tym, co nazywamy. Czy to nie jest po prostu magiczne myślenie?
Czasami czuję, że straciliśmy ten partycypacyjny światopogląd, który mieli starożytni. Wszystko stało się takie mechaniczne i bezosobowe.
Paralela między muzyką Śródziemia a trąbką Barfielda jest genialna. Oba mówią o czymś wykraczającym poza naszą codzienną świadomość.
Rozumiem, co masz na myśli w kwestii metody naukowej, ale myślę, że obie perspektywy mogą współistnieć. Możemy badać rzeczy obiektywnie, zachowując jednocześnie poczucie zachwytu.
Połączenie piękna i powołania w języku greckim naprawdę otworzyło mi oczy. To niesamowite, jak język może ujawniać głębsze prawdy.
Mam problem z krytyką metody naukowej w artykule. Rozumiem argument o uczestnictwie, ale uważam, że w obiektywnej obserwacji nadal jest wartość.
Najbardziej uderzyła mnie idea ostatecznego uczestnictwa. Nigdy wcześniej nie myślałem o czytaniu natury dosłownie, a nie metaforycznie.
Fragment o tym, że ludzie są oddzieleni od natury, naprawdę do mnie trafia. Często zastanawiam się, czy nasz naukowy sposób myślenia nie sprawił, że straciliśmy coś ważnego w sposobie, w jaki doświadczamy świata.
Czy ktoś jeszcze uważa za fascynujące, jak imiona kształtują rzeczywistość według Barfielda? Zastanawiam się, jak słowa, których używamy, wpływają na nasze postrzeganie świata.
Uwielbiam to, jak artykuł łączy muzykę i świadomość. Metafora srebrnej trąbki naprawdę do mnie przemawia jako do osoby, która doświadczyła tych momentów nagłej jasności poprzez sztukę.