Sign up to see more
SignupAlready a member?
LoginBy continuing, you agree to Sociomix's Terms of Service, Privacy Policy
By continuing, you agree to Sociomix's Terms of Service, Privacy Policy
Dziś wieczorem planuję wybrać się na spacer na cmentarz. Jedną z radości poświęcania czasu dla siebie jest cisza. Relacja z innymi, dla niektórych, takich jak ja, staje się możliwa tylko w chwilach ciszy.
Te czasy daleko z tłumu, poza innymi. Istnieje sens, w którym samotność daje czas na bycie. Czas na odświeżenie, relaks i odzyskanie poczucia siebie w pracowitym świecie pracy i obowiązków.
Może się to do pewnego stopnia wydawać sprzeczne z intuicją. Jednak ideą współczesnego świata jest ciągły ruch. Coś się zmienia. W rzeczywistości jest to świat półprawd i półfałszów.
Jesteśmy globalną populacją nieruchomych tyłków i poruszających się umysłów. Nasze palce piszą w klawiaturę, podczas gdy pośladki przyklejają się do przysłowiowej poduszki. W czasie odejścia, do natury, późną nocą, znajduję spokój.
Uważam to za czas, aby odnosić się do siebie, myśleć, zastanawiać się, konceptualizować, wyobrażać sobie, nawet marzyć. Poświęcam trochę czasu. Podróżuję. Chodzę i biorę tylko tranzyt. Prowadzę proste, skromne życie.
Nie miałbym tego w inny sposób. Sam ze sobą, aby odciągnąć trochę czasu od świata pędzącego cyfrowego krajobrazu. Kiedy wychodzę, celowo, już nie idę razem z krokiem innych.
Cmentarz, cmentarz, nagrobek tutaj, tam oznakowanie, stos mchu na kamieniu nad utartą ścieżką, to naprawdę stosy zapomnianych. Tych uważanych w przeszłości.
Przechodzę obok nich, idąc do pracy. To jest w ciągu dnia. To nie to samo. Wydaje się, że po prostu trochę więcej trawy. Wokół są ludzie. Mają rzeczy do zrobienia; do diabła, mam rzeczy, które trzeba zrobić.
Kiedy idę w nocy, w relacjach ze sobą jest poczucie intymności. Deskryptor, który przychodzi mi na myśl, jest swego rodzaju „komunią”. Poczucie jedności z jaźnią w czasie, w ciszy, z umarłymi.
To może brzmieć chorobliwie. Rozumiem, całkowicie. Jednak zaproponowałbym lub przystąpiłbym do innej interpretacji poczucia relacji i wydarzeń. Ludzie grają w golfa, robią na drutach, łowią ryby, wędrują, jeżdżą na rowerze, chodzą i tak dalej, czasami samotnie.
Pomaga im to uciec od stresu dnia, odcisnąć piętno na ich samopoczuciu psychicznym. Zamiast ciągłej integracji w życiu społecznym z innymi.
To budowanie mocniejszego poczucia siebie i budowanie poczucia zrozumienia siebie lub poświęcenie czasu na rozwój osobisty i/lub dobre samopoczucie. Kiedy idę na te spacery na cmentarz lub przez niego, nadszedł czas na refleksję.
Wszystkich, którzy odeszli wcześniej. Każdy z historią tak głęboko tragiczną i pełną nadziei jak moja. Życie jest pełne wzlotów i upadków zwykłych. Moje poczucie relacji jest zarówno interpersonalne, jak i intrapersonalne.
Poznajesz innych i siebie poprzez innych. Poza tym rozumiesz siebie przez siebie. W tym przypadku, dla tego drugiego, czas poza domem nie jest dokładnie czasem gry. To poważny czas na głęboką refleksję, rozważanie, kontemplację.
Chwila dnia bez wymagań życia społecznego lub rygorystycznych wymagań pracy. Poświęcam ten czas na budowanie osobistego spokoju, refleksję nad dniem i skoncentrowanie mojego wewnętrznego głosu.
Jeśli kiedykolwiek zastanawiasz się nad kamieniem węgielnym zdrowia psychicznego, uważam jedną z bardziej krytycznych części za wiedzę o sobie. Część tego wynika z autorefleksji.
Jedynym momentem, w którym można mieć na to czas, jest autorefleksja. Ponieważ będąc w towarzystwie innych, twoje ja może być pod pewnymi względami osłabione. Zwracasz uwagę na sygnały społeczne i potrzeby emocjonalne innych.
Jednocześnie musisz ocenić wewnętrzne uczucia i skalibrować się do sytuacji społecznej i działać odpowiednio emocjonalnie. W tym, twoje poczucie siebie łączy się ze środowiskiem.
To jest w porządku, ale aby uzyskać wgląd w siebie, musisz zoptymalizować zasoby wewnętrzne. Jednym ze sposobów, aby to zrobić, jest poświęcenie czasu dla siebie, w ciszy. Dla mnie dzieje się to wśród zmarłych i w nocy, zarówno zimno, jak i chłodno.
Uważam, że jest to sposób na siedzenie, niespokojnie, jakby cicho jak światło księżyca na nagrobku.
Po przeczytaniu tego spróbuję znaleźć własne spokojne miejsce do refleksji.
Kontrast między wizytami w dzień i w nocy naprawdę podkreśla, jak kontekst wszystko zmienia.
Ten artykuł pięknie wyraża to, co zawsze czułem, ale nie potrafiłem ująć w słowa.
Opis stapiania się z otoczeniem w sytuacjach społecznych jest bardzo trafny.
Zawsze uważałem cmentarze za spokojne miejsca w ciągu dnia, ale nocne wizyty wydają się intensywne.
Jakże elokwentny sposób na opisanie potrzeby samotności w naszym zabieganym świecie.
Czy ktoś jeszcze poczuł się zainspirowany, aby tego spróbować, pomimo początkowych obaw?
Autor doskonale oddaje to wyjątkowe uczucie bycia samemu, ale nie samotnym.
Ja znajduję podobny spokój podczas porannych spacerów, zanim świat się obudzi.
Fragment o relacjach jako interpersonalnych i intrapersonalnych naprawdę do mnie przemawia.
Nigdy nie myślałem, że będę się identyfikował z kimś spacerującym po cmentarzach, a jednak.
To idealnie opisuje, dlaczego potrzebuję czasu w samotności, aby się naładować.
Koncepcja optymalizacji zasobów wewnętrznych poprzez samotność jest fascynująca.
Podoba mi się pomysł, ale ja pozostanę przy mojej porannej medytacji w domu!
Autor sprawia, że samotność brzmi tak kusząco, nawet w scenerii, którą wielu uznałoby za upiorną.
Jest coś potężnego w konfrontacji ze śmiertelnością podczas poszukiwania wewnętrznego spokoju.
Czytając to, zdałem sobie sprawę, jak rzadko poświęcam czas na prawdziwą autorefleksję.
Opis współczesnego życia jako półprawd i półfałszów jest szczególnie trafny.
Zastanawiam się, czy nocne spacery po cmentarzach są w ogóle legalne w większości miejsc?
Doceniam, że autor przyznaje, że jego podejście może wydawać się innym makabryczne.
Nie każdy potrzebuje samotności, aby znaleźć spokój. Niektórzy z nas ładują baterie poprzez kontakt z innymi.
Autor trafnie punktuje kwestię naszego cyfrowego krajobrazu. Jesteśmy zawsze połączeni, ale rzadko obecni.
Nigdy wcześniej nie myślałem o cmentarzach w ten sposób. Dało mi to nową perspektywę.
Cóż za przemyślany artykuł o znajdowaniu sensu w nieoczekiwanych miejscach.
Idea budowania silniejszego poczucia siebie poprzez samotność naprawdę do mnie przemawia.
Szczerze mówiąc, znajduję więcej spokoju w zatłoczonych kawiarniach niż na pustych cmentarzach. Co kto lubi, jak mniemam.
Ten artykuł w interesujący sposób kwestionuje nasz współczesny dyskomfort związany ze śmiercią i samotnością.
Wyrażenie 'komunia z samym sobą' naprawdę oddaje to, jak się czuje podczas tych samotnych chwil.
Rozumiem, co autor ma na myśli, ale nie polecałbym samotnych nocnych spacerów każdemu. Bezpieczeństwo przede wszystkim!
To przypomina mi stare wiktoriańskie zwyczaje piknikowania na cmentarzach. Może oni coś wiedzieli.
Kontrast między dziennymi i nocnymi wizytami na cmentarzu jest fascynujący. To jak dwa zupełnie różne miejsca.
Zacząłem chodzić na samotne spacery podczas pandemii i nigdy nie przestałem. Stało się to niezbędne dla mojego zdrowia psychicznego.
Jest coś pięknego w znajdowaniu spokoju wśród zmarłych. Przypominają nam, aby doceniać teraźniejszość.
Uważam ten pogląd za nieco romantyczny, ale niepraktyczny. Większość ludzi nie ma czasu na nocne spacery po cmentarzach.
Uderzyła mnie część o tym, że każdy ma historię równie tragiczną i pełną nadziei jak nasza własna. Daje do myślenia.
Nie jestem pewien, czy w to wszystko wierzę. Czasami ludzie po prostu muszą wyjść i być z innymi, zamiast rozmyślać w samotności.
Myślę, że autor trafnie zauważa, że samoświadomość jest kluczowa dla zdrowia psychicznego.
Pracuję w pobliżu cmentarza i często jem tam lunch. Ludzie myślą, że to dziwne, ale w rzeczywistości jest tam całkiem spokojnie.
Styl pisania jest bardzo kontemplacyjny. Naprawdę idealnie pasuje do tematu.
Czy ktoś jeszcze uważa za interesujące, jak autor postrzega wizyty na cmentarzu jako formę komunii? To wyjątkowa perspektywa.
Nie mogę się bardziej zgodzić co do potrzeby odpoczynku od sygnałów społecznych i emocjonalnych potrzeb innych. To wyczerpujące, ciągle być 'na chodzie'.
Porównanie typowych zajęć solo, takich jak golf czy wędkarstwo, ze spacerami po cmentarzu jest interesujące. Oba służą temu samemu celowi, jakim jest autorefleksja.
Doceniam, jak autor rozróżnia bycie samemu od samotności. To wcale nie to samo.
Ten artykuł doskonale opisuje to, co czuję w związku z naszym ciągle połączonym światem. Czasami po prostu musimy się odłączyć.
Obraz księżyca na nagrobkach jest niesamowicie mocny. Oddaje zarówno piękno, jak i melancholię tych chwil.
Rozumiem potrzebę samotności, ale dlaczego konkretnie wybierać cmentarz? Jest wiele innych cichych miejsc do refleksji.
Fragment o nieruchomych tyłkach i poruszających się umysłach naprawdę mnie rozbawił. Taki idealny opis współczesnego życia!
Właściwie cmentarze to jedne z najbardziej spokojnych miejsc, jakie znam. W ciągu dnia są jak piękne parki z bogatą historią.
Nie jestem pewien, czy mógłbym spacerować po cmentarzu w nocy. Cisza byłaby dla mnie zbyt upiorna!
Perspektywa autora na temat odnajdywania samotności wśród nagrobków jest dość głęboka. Przypomina mi o tym, jak wszyscy jesteśmy połączeni z tymi, którzy byli przed nami.
Ten artykuł naprawdę do mnie przemawia. Ja również odnajduję spokój w samotności, chociaż wolę poranne spacery na łonie natury niż cmentarze nocą.